Gdy zmarszczki nie decydują o komunikacji. Rozmowa z Marią Bąkowską, bohaterką filmu „W tym wieku można być szczęśliwym”

24 października 2022 | Szczęście w wieku Flexi | Wywiady

Gdy zmarszczki nie decydują o komunikacji. Rozmowa z Marią Bąkowską, bohaterką filmu „W tym wieku można być szczęśliwym”

Źródło: Archiwum prywatne Marii Bąkowskiej.

Jak sama mówi, ma w sobie rockową buntowniczkę. I buntuje się także w wieku Flexi. Mówi: „Nie” stereotypom na temat osób dojrzałych, a swoją aktywnością może obdzielić kilka osób. Zwolenniczka integracji pokoleń. Choć na emeryturze, jest aktywna i gotowa realizować nowe inicjatywy. Zaangażowania w działania Fundacji Parkowisko, czyta bajki dzieciom, wspiera swoich rówieśników. Pozostaje głosem dojrzałego pokolenia. Maria Bąkowska, bohaterka filmu: „W tym wieku można być szczęśliwym”, nad którym patronat medialny sprawuje Flexi.pl, opowiada Beacie Rybie o swoim podejściu do życia. Wybrzmiewają w nim determinacja, samodzielność, marzenia i cele, które warto realizować, niezależnie od przeciwności losu. Zobacz, jak być szczęśliwym w wieku Flexi.

Flexi.pl: Bierze Pani udział w filmie, który promuje aktywność ludzi w wieku Flexi. Flexi.pl jako taki portal pracy i aktywności dla osób 50, 60, 70 i więcej plus jest patronem medialnym tej inicjatywy. Film zwraca uwagę, że międzypokoleniowa wymiana doświadczeń sprzyja kreatywności. Skąd zainteresowanie tą inicjatywą?

Maria Bąkowska: W wieku 68 lat przeszłam na emeryturę. I siłą rzeczy zajęłam się domem. Ale wcześniej pracowałam na pełnym etacie, więc czułam niedosyt. A że bardzo lubię korzystać z różnych dóbr kulturalnych, jesienią wybrałam się do Sopotu. Miasto jest wówczas piękne, wyciszone. Poszłam na wystawę obrazów. A spacerując po Sopocie, jako dobry obserwator, zwróciłam uwagę, że dookoła byli emeryci. Szwedzi, Niemcy, Francuzi, Włosi. Kupowali piwo, kawę, siedzieli w restauracjach. Na pewno byli zamożni. Zadałam sobie wówczas pytanie: „A my? Gdzie?” Ale pomyślałam sobie: „Wy macie wysokie emerytury, my mamy trochę mniejsze, ale my jesteśmy lepsi dlatego, że pomimo tych niższych emerytur, mamy pomysły na życie!”.

Znam ludzi i uważam, że wizerunek seniora, osoby dojrzałej, jest wizerunkiem złym i mi nie odpowiada. Obserwowałam też moich znajomych i uznałam, że jest to krzywdzące. Stwierdziłam, że muszę to zmienić. Ale dorastałam do samego sposobu wprowadzenia zmian. Będąc w domu (gdy już wszystko wysprzątałam, nadrobiłam zaległości), zadałam sobie pytanie: „Czy ja całe życie mam tylko sprzątać?” Wiedziałam, że więcej oczekuję od życia i więcej mogę innym dać. Poszłam do koleżanki, z którą chodziłam do średniej szkoły z przekazem, że muszę się w coś zaangażować. Ania, moja znajoma, prowadziła wtedy stowarzyszenie edukacji, a po dwóch tygodniach zaprosiła mnie do włączenia się w inicjatywę „Długo bezrobotni”. Projekt dotyczył trzech powiatów. Szybko się okazało, że jako inżynier rolnik, znający teren i umiejący się w nim odnaleźć, mogę podejść do tej realizacji inaczej. Wiedziałam bowiem, że osoby długotrwale bezrobotne nie kontaktują się poprzez e-mail, bo po prostu nie posiadają komputerów. A młode osoby, dotychczas koordynujące ten projekt, wysyłając wiadomości, nie otrzymywały odpowiedzi. Także od dyrektorów biur powiatowych. Wiedziałam, że to tych osób trzeba dotrzeć osobiście.

Flexi.pl: Rozpoczęła więc Pani działania od postawienia diagnozy, tj. znalezienia problemu już na poziomie komunikacyjnym…

Maria Bąkowska: Jak najbardziej. Ania zaczęła wysyłać mnie na różne fora dotyczące spraw senioralnych: do Urzędu Marszałkowskiego, na spotkania w ECS-esie. I zauważyłam, że wszędzie senior jest pomijany. Zaczęłam więc stawiać pytania: „A czy państwo nie widzicie, że my nie posługujemy się smartfonami? Dlaczego nas nie wykorzystacie do pracy? Dlaczego nas w ogóle nie angażujecie”?

Trzeba pamiętać, że my jako pokolenie przeszliśmy przez dwa ustroje. Komunistyczny, jak i współczesny i nauczyliśmy się w nich poruszać. Czy ktoś go akceptuje, czy mu się podoba – to jest kwestia osobista. Mnie się na przykład podoba, bo jestem bardziej samodzielna. Co nie znaczy, że nie trzeba przełamywać barier. Jeżeli łamiemy stereotypy, to nie można pokazywać mojego pokolenia jako dinozaurów z poprzedniego ustroju. My już w tym ustroju się poruszamy…

Flexi.pl: Pokolenie Flexi bowiem przeszło transformację: od ery ołówka, przez kalkulator aż po komputer?

Maria Bąkowska: Oczywiście, że tak! To nie było łatwe, ale uważam, że jeżeli ktoś chce się włączać w inicjatywy, to warto o to walczyć. To my jako głos pokolenia musimy mówić, czego oczekujemy, jak również, gdzie jesteśmy krzywdzeni. A także to, w co się możemy zaangażować, przy czym jestem przeciwnikiem prezentowania postawy roszczeniowej.

Źródło: Archiwum prywatne Marii Bąkowskiej.

Flexi.pl: Na Flexi.pl mamy sekcję: Baza specjalistów, w której reprezentanci pokolenia 50, 60, 70 plus mogą dodać zawodową wizytówkę i opowiedzieć o sobie. Prezentowanie doświadczeń przez Pokolenie Flexi i mówienie o swoich zasobach się zadziewa? Jak to wygląda na bazie Pani doświadczeń?

Maria Bąkowska: Uważam, że jest to forma pewnego marketingu, a dzisiaj trzeba się włączać, posługując się innymi środkami wyrazu. I poruszać się w nowym świecie. Co ważne, warto zadbać o siebie, bo nikt nie przyjdzie do mnie do domu, mówiąc: „Słuchaj, ja potrzebuję człowieka do pracy”. Mam świadomość, że to jednostka musi się ujawnić, pokazać, co potrafi. W Gdańsku jestem np. matką chrzestną biura zatrudniania seniorów. Cały czas namawiałam pracodawców: „W niepełnym wymiarze godzin”. Jak najbardziej: proszę z nas korzystać. My mamy doświadczenie, możemy wykonywać takie prace, których młodzi nie wykonają, jak na przykład w charakterze aktywisty”. A poza tym są też rzemieślnicy, którzy mogą przeszkolić na przykład spawaczy – dobrych, rzetelnych fachowców, którzy są bardzo potrzebni na rynku.

Flexi.pl: Zwłaszcza, że prawdziwych rzemieślników, którzy znają swój fach od podszewki, jest coraz mniej.

Maria Bąkowska: Dodam, że fach, który łączy się ze swego rodzaju tajemnicą zawodową!

Flexi.pl: Współpraca jest tutaj kluczowa, zwłaszcza że zmienia się model uczenia, a praktycy, którzy mogą stać się mentorami, to wartość?

Maria Bąkowska: Podkreślam wagę relacji: Mistrz i uczeń. A poza tym trzeba pamiętać, że młodzi wprowadzili moje pokolenie w nowy ustrój. Dali drogowskaz. Młodzi chętnie pomagają. My z kolei jako Pokolenie Flexi możemy przy okazji zawiązywania więzi i spotkań between generation mieć świadomość, co wnosimy. Jestem jednak zwolennikiem współpracy pokoleń. Uważam, że środowiska muszą się integrować. A pokolenia tym bardziej muszą się integrować. Nie możemy straszyć swoim wiekiem, wręcz przeciwnie zachęcać, że bycie Flexi to jest ciekawy, szczęśliwy czas.

Flexi.pl: A co wnosi w Pani życie takie pulsowanie energii różnych pokoleń?

Maria Bąkowska: Opiszę swoje doświadczenie. Fundacja Parkowisko poszukiwała osoby dojrzałej. Przy tym evencie działo się wiele wspaniałych rzeczy. Ale uznałam, że chcę się aktywnie włączyć w działania. Pierwotnie bajki czytano u mnie w domu. Finalnie i ja zaczęłam czytać bajki dzieciom. A podobno mam świetny głos. Dzieci są zadowolone. Organizuję im konkursy, zwiększa się frekwencja. To daje ogromną satysfakcję. A że projekt jest realizowany w formule na żywo, później mnie namówiono, abym spróbowała swoich sił na castingach, jako statystka. I zaczęła tak pracować. W tej chwili współpracuję z trzema agencjami.

Flexi.pl: Jakie doświadczenia filmowe są na koncie Marii Bąkowskiej?

Maria Bąkowska: To były filmy, w których statystowałam. Był to efekt przejścia przez castingi. Powszechnie wiadomo, że statyści w filmach stanowią tło, jednak pierwsze pytanie, które zadają znajomi, dotyczy kwestii zarobków. Mimo że nie są to duże kwoty (za cały dzień nagrań 100 zł, za noc 140 zł), to nabrałam pewności siebie i to się liczy. Ostatnio np. odegrałam rolę pasażera w nocnym autobusie. I doceniam, że pracując przy realizacji filmów, poznałam środowisko. Nie boję się występowania, drugiej osoby, poznałam technologię, np. mikrofony. Widzę same korzyści z grania. I mimo że obecnie mam mniej propozycji (skończyłam 72 lata), to cztery, pięć razy w roku pojawiam się na planie. To wielka przygoda, możliwość poznawania ciekawych ludzi, ale też integracja. Grałam epizody, np. byłam kelnerką. I czuję satysfakcję. Czy ja muszę w życiu tylko ciężko pracować na pieniądze? Także dla poczucia spełnienia.

Flexi.pl: Aktywność jest zatem ważna. W jakie inicjatywy się Pani angażuje?

Maria Bąkowska: Działam w komisji aktywnego seniora. Uważam, że warto też zadbać o wygląd i doceniam, że dziś osoby dojrzałe mogą skorzystać z porad stylistów. Modnie się ubrać, ładnie umalować, grać w filmach. Chodzę też na gimnastykę. Jestem po bardzo ciężkim wypadku i dzięki tej aktywności, przywracam swoją sprawność fizyczną. Spotykam fantastycznych ludzie zupełnie innych niż ci, co siedzą w przychodni lekarskiej i tylko narzekają. Otwartych gotowych i ciągle gdzieś poszukujących, chcących rozwoju. My jako pokolenie, nie musimy się upodabniać do młodych. Możemy swój wizerunek zmienić bardzo korzystnie. Wyglądać jak Szwedki, Francuzki, Włoszki. Starsza pani Paryżanka to wzorcowa elegantka.

Flexi.pl: Maria Bąkowska lubi się rozwijać i chętnie uczy się nowych technologii. A jaki poziom kompetencji cyfrowych prezentują inni reprezentanci Pokolenia Flexi?

Maria Bąkowska: Jest spory przekrój. Na poczcie wysyłając list polecony, zauważę, że osoby starsze przychodzą z rachunkami. Zamęczają tę biedną kasjerkę. Pani w okienku wklepuje dane, a to można było zrobić w domu. Podobnie z wypłatami w banku. Jestem przerażona, dlatego że jest bardzo dużo ogłoszeń o realizacji kursów komputerowych. Można je wykonać samodzielnie. Uważam, że jeżeli czegoś się nie pojęło za pierwszym razem, to ja bym poszła i czwarty raz, aby utrwalić wiadomości. Wszystkiego trzeba się nauczyć wszystkiego, to nie przychodzi samo… Przed naszym spotkaniem miałam obawy, czy poradzę sobie z aplikacją Teams. A pracowałam np. na Zoomie, ponieważ mam raz w tygodniu konwersację z j. angielskiego. Ćwiczyłam umiejętności przed lekcjami. To wcale nie trwało tak krótko. Aplikacja raz się włączyła, raz nie włączyła. Gdy już to opanowałam, bardzo się cieszyłam.

Flexi.pl: Nauka angielskiego też jest przejawem drzemiącej w Pani potrzeby rozwoju?

Maria Bąkowska: Jak najbardziej. Nie jestem zdolna językowo. A teraz potrafię opowiedzieć po angielskim, co się działo w tygodniu. I to dotyczy różnych czynności, pójścia do kina, czytania, recenzji tej książki. Mój zasób słów się powiększa, wykorzystuję te umiejętności w życiu. Podczas Jarmarku Dominikańskiego podszedł do mnie obcokrajowiec i rozmawiałam z nim przez pół godziny po angielsku. Popełniłam błędy, ale byłam z siebie wręcz dumna, bo sobie poradziłam!

Flexi.pl: Kluczowa jest chęć?

Maria Bąkowska: Powtarzam, że gdybym trafiła na takie czasy, że mogę pracować na zmywaku w Anglii, by nauczyć się komunikacji w języku angielskim, to pierwsza bym pojechała myć te naczynia! Nie miałam takich możliwości. Pierwszy raz za granicę pojechałam w wieku 36 lat, wyjeżdżając z kraju komunistycznego. I choć w tej chwili trudno mi wszystko nadrobić, to nie znaczy jednak, że nie mam prawa się uczyć języka angielskiego. Gdy pojechałam na Białoruś, w rodzinne strony mamy, nikt nie mówił po polsku ani po angielsku. Ale młodzi porozumiewali się po angielsku, więc mogłam się komunikować. Ponadto musiałam otworzyć się ponownie na rosyjski. Jakoś sobie poradziłam i bardzo mnie to ucieszyło.

Flexi.pl: Czy relaks jest ważny przy tak dużej liczbie aktywności?

Maria Bąkowska: Tak. Bardzo lubię czytać. W ogóle nie oglądam telewizji. Chodzę na gimnastykę. Uwielbiam kino, teatr i przede wszystkim kocham ludzi. Lubię spotykać się z ludźmi i, co ciekawe, że mnie też ludzie akceptują. Z domu wyniosłam taką zasadę, by nie mówić źle o drugim człowieku. Albo dobrze, albo wcale. Bardzo pomaga mi to w komunikacji, dlatego że ludzie dziś dają sobie przyzwolenie na ocenianie innych. Zatracono cudowne, fantastyczne relacje ludzkie a one są niezbędne w każdym wieku, pomagają żyć i funkcjonować. Zresztą pandemia wyraźnie to pokazała. Przez komunikację face to face lepiej się poznajemy, nabieramy do siebie zaufania. Ma to przełożenie wszędzie, zarówno w pracy międzypokoleniowej (moja szefowa w Fundacji Parkowisko ma 35 lat, a ja mam 72 i nam się układa, my jesteśmy dwie Marie). Zmarszczki nie decydują o komunikacji.

Flexi.pl: Pięknie powiedziane. A jakie wyzwania i plany jeszcze są przed Marią Bąkowską?

Maria Bąkowska: To plany na dzisiaj, na jutro. Na przyszłość, to chciałabym zobaczyć obraz Pabla Picassa Guernica. Uwielbiam chodzić po galeriach obrazów. Lubię się zastanowić, bo obrazy „czytam”. Staram się zobaczyć świat piękniejszym. Poza tym lubię oglądać, lubię usiąść i popatrzeć na ludzi. I np. będąc za granicą (parokrotnie, nie za często), odniosłam wrażenie, że znacznie więcej wszyscy widzą. Mnie nie interesują wyjazdy typowo turystyczne z przewodnikiem, ponieważ lubię sama „czytać” miasto, ludzi czytać otoczenie. Zatrzymać się chwilę, nie iść torem, który jest ustalony gdy jest się na jakimś takim zorganizowanym wyjeździe.

Poza tym chciałabym też wyjść ze swoich dolegliwości, które mam po poważnym wypadku. Wierzę, że odzyskam pełną sprawność. Jestem pełna optymizmu, bo widzę progres, więc planuję nowe projekty. Ale nie można tak do końca planować, bo cały czas mnie coś zaskakuje. Bo właśnie się spotykamy, może uda się coś innego zrealizować, może zacznę zarabiać. A więc niech życie pokaże!

Flexi.pl: Życząc, aby tych zaskoczeń było wiele, bo one wnoszą różnorodność do życia, spytam, czym jest dla Pani bycie Flexi?

Maria Bąkowska: Być Flexi? Elastycznie, w dobrej komunikacji z otoczeniem, przyjmować rzeczy pozytywnie i dostosowując się do określonych sytuacji!

Dziękujemy za rozmowę.
Wywiad przeprowadziła Beata Ryba.


Wydrukuj

Zobacz podobne