O aktywności, która ma wiele wymiarów. O byciu aktorką, pisarką, reżyserką. O dramatach i kabarecie, które przeplatają się w pracy i w życiu. O miłości, w której różnica wieku nie istniała. O pracy z ludźmi dojrzałymi i dla dojrzałych. O inspiracjach, historii teatru i ludziach, którzy ten teatr współtworzyli. O wiedzy, którą warto rozpowszechniać. O metryce, o której nie warto pamiętać, bo gdy się tworzy, pracuje, buduje relacje oparte o pasję i wiedzę, i dzieleniu się nimi, wiek nie jest wyznacznikiem i można o nim nawet zapomnieć. Koniecznie przeczytaj wywiad z Laurą Łącz, nominowaną w Plebiscycie organizowanym przez nasz portal. Rozmowę prowadzi Katarzyna Łakińska, twórczyni Flexi.pl.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Bardzo nam miło powitać Panią Laurę Łącz, której nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest Pani bardzo znaną osobą. Jest nam szczególnie miło przedstawić Panią jako osobę nominowaną w Plebiscycie 21 Osób Flexi na XXI wiek, w którym uzyskała Pani niezwykłą liczbę głosów od swoich wielbicieli. Liczbą aktywności, które są Pani udziałem, można by obdzielić pewnie z 5 osób i każdy byłby zajęty. Jak udaje się Pani to wszystko pogodzić?
Laura Łącz: Dzień dobry. Po pierwsze dziękuję bardzo za tę nominację. Ogromnie się cieszę, że tyle osób na mnie głosowało. Zwłaszcza, że wśród Nominowanych były same znakomitości. To jest dla mnie bardzo miłe. Natomiast, rzeczywiście ludzie nie wiedzą zupełnie, że mam tyle rozmaitych zajęć. Bo przeważnie widzom czy innym internetowym obserwatorom wydaje się, że jeżeli aktor (zwłaszcza aktor) nie występuje codziennie w telewizji w jakimś znanym serialu i go nie widać bez przerwy, to oznacza, że on umarł i nic nie robi (śmiech). A tak nie jest. Aktorzy zawodowi robią różne rzeczy. Na przykład mój mąż pod koniec życia, będąc już na wcześniejszej emeryturze, głównie pracował w dubbingu i w radio. To go interesowało. Nie grał w żadnym serialu… Chociaż w jednym serialu rzeczywiście grywał pod koniec życia, ale potem już w ogóle. Więc robię różne rzeczy jako aktorka i nie tylko. A także jako reżyser. Prowadzę teatry amatorskie, jestem pisarką, więc aktywności jest sporo. Sądzę, że jeżeli ktoś sam z siebie i z natury jest aktywny, lubi pracę zawodową, to to się nie zmienia wcale z wiekiem. Przynajmniej tak odczuwam. To jest absolutnie to samo. W moim przypadku ma miejsce przez całe życie identycznie.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Dokonuje Pani wielu rzeczy. Zdążyła Pani napisać tyle książek, ciągle aktywnie grając. Ponadto animuje Pani różne grupy senioralne, równolegle współpracując z Uniwersytetami Trzeciego Wieku. Namawia Pani także wiele osób do tego, by pozostały aktywne. Jak udaje się Pani to wszystko zmieścić w tych 24 godzinach? Nikt przecież nie ma więcej…
Laura Łącz: Bywa trudno. Dużo czasu spędzam przy laptopie, przy telefonie i pracuję. Przede wszystkim prowadzę agencję artystyczną. To pierwszy projekt (lub jeden z pierwszych), bazujący na tym, że to aktor założył agencję. I to pochłania wiele mojego czasu. Ale wspomniała Pani też o pisaniu. Kiedy syn był mały, kładłam go spać i pisałam wieczorami. Potem był moim pierwszym recenzentem, bo pisałam wówczas w większości książki dla dzieci. Jednak liczba zajęć się nawarstwiła. I ostatnio, mimo zamówień dotyczących pisania do podręczników szkolnych czy też wręcz wydania nowych książek, już nie piszę wieczorami. W czasie pandemii, kiedy wiele aktywności wyhamowało i miałam mniej zajęć, wyszły dwie moje książki. I sprzedały się natychmiast, mimo zerowej promocji i reklamy. Dlatego też jest mi miło, że porusza Pani ten temat, bo nie obnoszę się z tym. Te publikacje można nabyć przez Internet. „Nocne duszki i inne bajki” to książka dla małych dzieci. Druga pozycja to trochę luka na rynku: „Chłopak z suchą głową”, pozycja dla młodszej młodzieży. Nawiązanie do „Panny z mokrą głową” Kornela Makuszyńskiego. A ponieważ tego typu pozycji jest mało, to młodym ludziom się ona podoba. Książka nie jest nudna, a podzielona na rozdziały, które stanowią jakby osobne opowieści, sprawia, że nawet chłopcy, którzy czytać nie lubią, chętnie po to sięgają. Wspomniała Pani także o teatrach dla Seniorów. Prowadzę teatr „Karta”, który nie jest teatrem Seniorów, jednak występują w nim ludzie w różnym wieku. I bardzo młodzi, w średnim wieku, starsi. Dzięki temu wystawiam Gogola czy Czechowa, świetne pozycje. Nie obsadzam jednak starców jako małe dzieci z warkoczykami albo jakiegoś osiemnastolatka w siwej peruce. Tylko każdy gra odpowiednią rolę, bo kwestia obsadzenia jest najważniejsza. Teatr prowadzę w Karczewie pod Warszawą już ponad 20 lat. Natomiast od kilku lat prowadzę też typowy teatr Seniorów pod nazwą „Pasjonaci”. Zrealizowaliśmy bardzo poważne przedsięwzięcia – patriotyczne i poważne. A teraz robimy kabaret według mojego scenariusza. Seniorzy wolą to, co wesołe. Choć młodsi ludzie również. Komedia to coś przyjemnego dla mieszkańców, milsza dla oka i ucha.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Wspomniała Pani, że w jednym z teatrów współdziałają różne pokolenia. Teraz dużo się mówi o różnorodności, która odmieniana jest przez wszystkie przypadki. Jest to spójne z naszą wizją, którą propagujemy na portalu Flexi.pl. Pokoleniem Flexi nazwaliśmy ludzi elastycznie dopasowujących się do możliwości. A wspomniana różnorodność jest ogromną wartością w pracy. Ma Pani doświadczenie w międzypokoleniowej współpracy, więc co by Pani poradziła na przykład pracodawcom, którzy boją się czasami zatrudniać osoby o niskich PESEL-ach? Jak wygląda praca różnorodnych wiekowo osób na planie, na scenie? Jest to bardzo ciekawy temat dla HR-owców, którzy mogą obawiać włączenia do tzw. „młodego, dynamicznego zespołu…” osób dojrzałych, z dużym doświadczeniem. Jak Pani to ocenia na podstawie własnych obserwacji?
Laura Łącz: Przeczytałam niedawno wypowiedź słynnego geriatry, ordynatora szpitala chyba w Krakowie, który wypowiedział to, co jest praktycznie oczywiste… Tj., „że spotkał starych 30-latków i młodych 80-latków”. I to jest kwestia psychiki. Całe życie przeżywamy w głowie… Naprawdę świetnie porozumiewam się w normalny sposób z moim synem i jego kolegami. Nie mam z tym problemu. Męża miałam 25 lat starszego i przez ponad 20 lat naszego związku ani razu do głowy nam nie przyszło, żeby rozmawiać o różnicy wieku. To był człowiek młody duchem po prostu i koniec na tym. Metryka o tym nie decydowała. Jeśli chodzi o pracodawców, prowadzę blisko 30 lat agencję. Zaczynałam jako młoda osoba. I zatrudniałam ludzi w różnym wieku. Moim mottem życiowym jest posiadanie w życiu 3 rzeczy: talentów w zawodzie, wykształcenia i doświadczenia. I ten 3 punkt jest jakoś ostatnio lekceważony. Wykształcenie też jest troszkę jakby nie w modzie. Doświadczenie w ogóle… A to rzecz szalenie ważna. Zawsze wolałam pracownika doświadczonego na swoim stanowisku pracy niż takiego, który skończył jakąś taką uczelnię, typu marketing, zarządzanie. I właściwie te tak zwane „panienki z marketingu” nie mają zielonego pojęcia o pracy w tym środowisku, na przykład organizacji imprez artystycznych. Mogę to powiedzieć na podstawie obserwacji mojego środowiska zawodowego. Np. organizacja imprezy nie jest taka prosta. Niedawno była taka impreza, pań organizatorek było chyba z dziesięć i miały zająć się realizacją projektu, którą zwykle wykonuję sama. Dochodzi do imprezy i stoi tłum ludzi z parasolami, płaszczami, bo padał deszcz (to była późna jesień). Nikt nie zadbał o zabezpieczenie szatni i szatniarza, i ujęcie tego punktu w budżecie. To była pierwsza rzecz, która spowodowała lawinę potknięć. Organizatorki nie miały doświadczenia, które powoduje, że pewne rzeczy są oczywiste. Jak idę na rozmowę dotyczącą organizacji imprezy czy pokazu mody, to młode dziewczyny notują coś w olbrzymich notesach, cały czas coś zapisując (w tej chwili w telefonie czy na jakiś innych urządzeniach). A ja siedzę, nic nie zapisuję, po dwóch zdaniach wiem bowiem, czego oczekują organizatorzy, czyli jak ta impreza powinna wyglądać i jak będzie wyglądać w tym, a nie w innym miejscu. Z takimi a nie innymi wykonawcami, bo jest czymś zupełnie innym, jeśli przyjdzie na imprezę, na przykład piosenkarz: wystąpi i śpiewa dwie piosenki, i pójdzie. A czymś innym jest organizacja choćby pokazu mody. Przykładowo, młode osoby np. proponują: „A może zróbmy jakiś pokaz mody”, nie mając do tego wyobraźni. Potrzebne będą wówczas: sala, wieszaki, lustra, makijażystki, fryzjerki, próby, podkład muzyczny… Nie mówiąc o modelkach, o przymiarkach, o biżuterii, kapeluszach, butach, milionie innych rzeczy, które trzeba zabezpieczyć… Padają wówczas pytania: „A to nie lepiej pokaz mody niż piosenkarza?” Tutaj warto zwrócić uwagę, że to po prostu jest organizacyjnie ogromna różnica. Podaję tylko drobne przykłady, które mają być odpowiedzią na Pani pytanie, że doświadczenie u pracownika jest rzeczą szalenie ważną. Oczywiście, że nie zatrudnię kogoś, kto mi mówi przez telefon, że: „Jestem chory, że jestem ledwo żywy i już się do niczego nie nadaję i wszystko zapominam…”. Ale nie mówimy o ludziach dziewięćdziesiąt plus, którzy się akurat źle czują.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: We Flexi.pl uważamy, że rzeczywiście bardzo ważne jest, żeby to Pokolenie Flexi było aktywne, pełne radości i działania, bo jeszcze mamy tyle sił. A z kolei, Seniorzy już właśnie bliżej 90 lat, powinni mieć dobrą opiekę. I myślę, że też musimy dłużej pracować, bo trudno być 30 lat na emeryturze, prawda? Zachęcamy więc, by to pokolenie się budziło i zaczęło robić chociaż trochę tego, co pozostaje Pani udziałem. Laura Łącz zaczęła swoją karierę od swoich dziecięcych marzeń o aktorstwie, realizując je wszystkie. Jakie ma Pani teraz marzenia?
Laura Łącz: Moi rodzice byli aktorami Teatru Polskiego zaangażowani przez wielkiego Leona Schillera. A po studiach kiedy to Schiller był i rektorem szkoły teatralnej, i dyrektorem Teatru Polskiego, byli kolegami z jednego roku. W domu ciągle była mowa o teatrze, o aktorstwie i w tym sensie przygotowywałam się do tego, to chciałam robić. Rzeczywiście zdałam za pierwszym podejściem. Jestem z Warszawy, ze Starego Miasta, „dziewczyna ze Starego Miasta” – tak ktoś o mnie napisał niedawno. Warszawską szkołę skończyłam, a potem filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim, bo już wtedy pisałam. Oczywiście dla dorosłych, a później dla dzieci. Chciałam pisać profesjonalnie, zawodowo i trafiłam również do Teatru Polskiego, tak jak rodzice. I to jest odpowiedź na Pani pytanie. Byłam bardzo szczęśliwa i zadowolona jako aktorka, która jednocześnie się jakoś intelektualnie rozwijała, coś tam pisząc. Potem aktorzy, koledzy ze starszego pokolenia wyłowili mnie jako osobę tańczącą i śpiewającą, wciągając w ten rynek estradowy. Tak mnie wessał, że wystąpiłam o urlop bezpłatny, kiedy moją pianistką była Pani Anna Płoszaj-Dejmek – żona dyrektora Kazimierza Dejmka. Dyrektorowa grała, a dyrektor Dejmek dał mi urlop bezpłatny, ponieważ było wiele imprez. Piękne programy, moje adaptacje sztuk teatralnych, które graliśmy w domach kultury czy w salach teatralnych innych miast. Tego było tak dużo, że musiałam ciągle prosić o zwolnienia i tak się ułożyło, że kilkakrotnie przedłużałam urlop bezpłatny, nie mając czasu na pisanie… Potem otworzyłam własną agencję właśnie po to, by móc zrealizować część organizacyjną samodzielnie, w tym faktury, rozliczenia. I właściwie moje życie bardzo niebezpiecznie skręciło na boczny tor, którego nie zakładałam, nie przewidywałam i, z którego nie jestem zadowolona… Bo powiem w skrócie, że moje serce na zawsze zostało w Teatrze Polskim i żałuję tego, że odeszłam. Powinnam była grać do teatralnej emerytury. Moja mama poszła bardzo późno na teatralną emeryturę ze łzami w oczach koło siedemdziesiątki. Byłaby pewnie do końca życia, grała jak Nina Andrycz, która miała ponad 100 lat i nadal była na etacie. Nie pozwoliła bowiem, żeby ją jakikolwiek dyrektor (a oni się zmieniali) odesłał na emeryturę… To do głowy by nie przyszło również mojej mamie i również mnie, ale tak się ułożyło… Pół żartem, pół serio, to widzę jakąś misję w tych moich monodramach poetycko-muzycznych i występach, bo dbam o repertuar. Staram się, żeby to byli: Słowacki, Mickiewicz, Norwid… W najgorszym wypadku Tuwim, Leśmian czy Gałczyński…(śmiech) Do wierszy wybranych przeze mnie kompozytorzy skomponowali muzykę. Gram też programy dedykowane Seniorom. To jest moja grupa docelowa. Bywam na Uniwersytetach Trzeciego Wieku, które w Polsce funkcjonują prawie przy każdym Domu Kultury, przy bibliotekach…To jest znakomita publiczność, to są ludzie zwykle inteligentni, chłonni, którzy lubią moje wykłady i występy.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Bo to jest pokolenie, które było dobrze wykształcone… Nawet, jeśli ktoś miał maturę, poznał kanon literatury polskiej, a teraz jest już trochę gorzej…
Laura Łącz: Polska matura była na bardzo wysokim poziomie, również w tej dziedzinie polonistyki i humanizmu.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Jak ludzie oglądający Panią na Uniwersytetach Trzeciego Wieku reagują? Często są to osoby, które dopiero przeszły na emeryturę? Wiek emerytalny w większości zawodów się obniżył. I po pierwszej fascynacji tego, że się ma czas, ludzie nagle widzą, że nie bardzo mają, co ze sobą zrobić, dlatego zapisują się np. na zajęcia Uniwersytetów Trzeciego Wieku. To jest fantastyczna idea i inicjatywa, jak Pani ocenia te spotkania?
Laura Łącz: Wysoko oceniam. Prowadziłam przez wiele lat taki cykl „Teatr dziecięcy” pod wspólną nazwą „Pokochaj teatr”. To były moje autorskie przedstawienia z piosenkami i mogłabym to robić nadal… Na to jest wielkie zapotrzebowanie. Albo ogólnie, na występy dla ludzi. Natomiast skupiłam się na Seniorach, bo to jest wspaniała publiczność. I czasem, jak pytam Panią dyrektor: „A kto to dzisiaj będzie w tym klubie seniora czy na Uniwersytecie? Kogo się można spodziewać?”, to ostatnio usłyszałam: „Pani Lauro, to będzie elita intelektualna naszego miasta” – bo tacy ludzie się zapisują. Młody nie wie, kim byli Holoubek, Łomnicki, Aleksandra Śląska, Zofia Mrozowska, Jerzy Kamas czy Ryszarda Hanin… Państwo z Uniwersytetów Trzeciego Wieku lubią moje wykłady, bo opowiadam o dawnym teatrze, dramacie i o jego historii. Bardzo lubią wykłady o dramatopisarzach polskich i zagranicznych, ale też np. o wystawieniach różnych sztuk. To spotkanie aktora z publicznością obejmuje także specjalnie skomponowaną muzykę, wspaniałe dekoracje, scenografię, kostiumy, bo miałam przyjemność pracować z Teresą Roszkowską i Adamem Kilianem, Marianem Kołodziejem i Krzysztofem Pałkiewiczem. Jak o nich opowiadam, ludzie starsi chętnie słuchają (młodzież gorzej, ale też dobrze). Nie powinnam tego mówić, ale czasem się czuję jak córka czy wnuczka słuchaczy. Mówią do mnie: „Tak młodo Pani wygląda”. Ale to jest kwestia sposobu ubierania się, fryzury czy zadbania o siebie. A jesteśmy w tym samym wieku, co ludzi zaskakuje.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Mamy tyle lat, nie na ile wyglądamy, tylko na ile się czujemy!
Laura Łącz: Oczywiście! A teraz dowiemy się więcej, bo poprowadzę ogólnopolski projekt dla Seniorów wraz z wybitnym geriatrą. Dobrze, że wiedza w tym zakresie jest rozpowszechniana, niezależnie od opcji politycznych. W tym projekcie będziemy działać na rzecz różnych nurtów dla seniorów, różnych działalności, różnych grup społecznych.
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Dobrze, proszę polecać Flexi.pl na takich spotkaniach.
Laura Łącz: Właśnie dobrze, że się dowiedziałam! Jak najbardziej, to jest właśnie świetna grupa odbiorców, ażeby im polecić, bo to są ludzie, którzy jednak korzystają w tej chwili z laptopów. Niektórzy chodzą na specjalne kursy dla seniorów, oczywiście z obsługi telefonów, maili, SMS-ów… Jak najbardziej!
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Ja myślę, że nawet pandemia przyspieszyła taką rewolucję digitalową. To mit, że nie jesteśmy „na bieżąco” z technologią, bo generalnie rzecz biorąc wszyscy już z tego bardzo dobrze korzystają!
Laura Łącz: Również seniorzy, nawet ci najstarsi z moich grup, które prowadzę. Jak najbardziej porozumiewamy się w ten sposób!
Katarzyna Łakińska, Flexi.pl: Zapraszamy na nasz portal ponownie, bo rzeczywiście tyle ciekawych rzeczy już w tej chwili w tak niewielu miejscach można, że tak powiem się dowiedzieć, tylu ciekawych rzeczy też o kulturze, krótkie pliki i tytuły teraz są na czasie… Także bardzo będzie nam miło jeszcze ponownie Panią gościć.
Dziękuję za rozmowę!