fot. P. Wroniewicz.
Czy dojrzałość to początek schyłku, czy może nowy rozdział pełen siły, harmonii i spełnienia? Joanna Hetman-Krajewska udowadnia, że życie po 50-tce może być piękniejsze niż kiedykolwiek. W rozmowie z Flexi.pl dzieli się swoją drogą do wewnętrznej równowagi, znaczeniem jogi i oddechu, a także tym, jak przełamywać stereotypy związane z wiekiem.
Jak wyglądał proces tworzenia książki „Jak dobrze żyć. Poradnik dojrzałej kobiecości”? Czy była ona efektem Pani osobistych doświadczeń, rozmów z innymi kobietami, czy może opierała się Pani na zgromadzonej wiedzy naukowej
i literaturze?
Joanna Hetman-Krajewska: Proces powstawania tej książki był bardzo złożony. Był wypadkową moich różnorodnych doświadczeń. Przede wszystkim książka jest efektem moich osobistych doświadczeń, a konkretnie 20-letniej praktyki jogi, która z biegiem czasu angażowała mnie coraz bardziej, a przez to stawała się coraz bardziej zaawansowana, a także pozwalała mi coraz lepiej rozumieć istotę rozpuszczania napięć najpierw w ciele, potem w umyśle i sercu, czyli w emocjach. Od kilku lat jestem również nauczycielem jogi i dzielę się tym, do czego ta ścieżka mnie doprowadziła. Praktyka jogi nie polega tylko na zawiązywaniu się w supełek czy stawaniu na głowie. To tylko pewien etap ścieżki jogi rozumianej jako filozofia życia. I to etap de facto wstępny. Kolejnymi etapami są praktyki oddechowe, czyli pranajama, potem zaś koncentracja i medytacja. Te wszystkie elementy jogi sprawiły, że moje życie ulegało powolnej, ale istotnej przemianie. Z dzisiejszej, dwudziestoletniej już perspektywy widzę to bardzo wyraźnie. Dzięki jodze zaczęłam interesować się ajurwedą, czyli starożytną medycyną indyjską, której zasady stosuję również w praktyce, np. rytuały oczyszczające, pory snu, sposób i pory jedzenia. Ale nie tylko joga miała wpływ na to, że dzisiaj mogę powiedzieć, że dobrze żyję. Od wielu lat interesuję się szeroko rozumianym rozwojem osobistym. Przeczytałam wiele książek na ten temat, odbyłam wiele szkoleń. Uzyskałam certyfikat trenera Radykalnego Wybaczania oraz certyfikat instruktora gry Satori, a żeby się certyfikować, sama również przeszłam przez te procesy. Odbyłam również własną gruntowną psychoterapię w podejściu psychoanalitycznym. Poza tym jak każdy żywy człowiek doświadczyłam również własnych życiowych kryzysów. I jestem teraz tu, gdzie jestem – w miejscu, które uważam za dobre. Mimo tego, że mam prawie 54 lata, jestem 5-krotną babcią, a moje wieloletnie małżeństwo zakończyło się rozwodem. Napisałam tę książkę, bo chciałam podzielić się z innymi kobietami tą moją własną ścieżką do dobrego życia.
Często dojrzałość jest postrzegana w społeczeństwie przez pryzmat ograniczeń. Jak Pani książka pomaga przełamywać stereotypy związane z wiekiem, szczególnie w kontekście kobiecości?
JHK: Nie na darmo moja książka nosi podtytuł „Poradnik dojrzałej kobiecości”. Sama jestem w okresie menopauzy, więc nie piszę o teorii, ale o praktyce – na przysłowiowej własnej skórze doświadczam, co to znaczy kobieta dojrzała. Nie mam co do tego wątpliwości, że wszelkie ograniczenia są jedynie wytworem naszych wyobrażeń, a nie obiektywnymi bytami. To jak postrzegamy dojrzałość, okres menopauzy u kobiet czy andropauzy u mężczyzn wpływa na to jak w tych okresach życia funkcjonujemy. Niestety w naszej kulturze dominuje kult młodości, tężyzny fizycznej, przebojowości, a przez to okres życiowej dojrzałości jest powszechnie utożsamiany jako trudny, spychający nas na margines życia. Efektem tych głęboko zakorzenionych – zarówno kulturowo, jak i psychologicznie – przekonań są m.in. trudy związane z okresem okołomenopauzalnym, w tym nawet pojawiające się wówczas niedomagania fizyczne. Czy wie Pani, że w kulturach, gdzie kobieta dojrzała ma wysoką pozycję społeczną i często de facto dopiero w tym okresie zaczyna mieć coś do powiedzenia, np. w Indiach, kobiety znacznie rzadziej skarżą się na dolegliwości związane z menopauzą? Z czego to wynika? Ano z tego, że to my stwarzamy sobie lekkość albo ciężkość bytu.
Dojrzałe kobiety często pełnią rolę mentorek lub przewodniczek dla młodszych pokoleń. Jakie wartości i lekcje życiowe mogą one przekazywać, bazując na swoim doświadczeniu?
JHK: Przede wszystkim dojrzałe kobiety mogą na własnym przykładzie pokazywać młodszym osobom, że dojrzały okres w życiu może być pełen pogody, dobrej kondycji, otwartości na świat, na relacje z innymi, rozwijanie własnych pasji, sięganie po różnego typu działania kreatywne. Możemy uczyć młodsze pokolenia, że każdy okres w życiu ma piękne aspekty i że to wyłącznie od naszego nastawienia zależy, czy te jasne barwy będą dominować czy nie. Dojrzałość niesie też ze sobą takie wartości jak wewnętrzne wyciszenie, wyważone sądy, wyrozumiałość dla ludzkiej, często omylnej natury, zaprzestanie pielęgnowania swoich uraz, czyli wybaczenie sobie i innym. Kiedy młodzi będą widzieli, że z dojrzałością idzie w parze mądrość, przede wszystkim mądrość serca, będą czerpali z tego inspirację i będą inaczej podchodzić do tego czasu w życiu.
Książka nosi tytuł „Jak dobrze żyć. Poradnik dojrzałej kobiecości”. Jak definiuje Pani dobre życie? Czy wymaga ono harmonii między sferą fizyczną, emocjonalną, duchową i społeczną? Jak to osiągnąć?
JHK: To mądre i kluczowe pytanie. W książce dzielę się moją przepraktykowaną receptą na dobre życie. Dla mnie jest to pogodzenie sfery ciała, emocji, ducha i relacji społecznych. Nie na darmo słowo „joga” oznacza w sanskrycie zjednoczenie, połączenie, jedność.
W perspektywie jednostki chodzi tu o jedność ciała i umysłu, zaś w szerszym ujęciu – doświadczenie jedności ze światem, w tym światem natury. A jak to osiągnąć? Moja recepta nie jest skomplikowana, ale wymaga systematyczności. Bo żeby zmiana się pojawiła i utrwaliła, niezbędna jest regularna praktyka. Dla mnie od lat jest to ścieżka jogi – codziennie praktykuję asany, czyli pozycje jogi, a także pranajamę, czyli techniki oddechowe, oraz medytuję. W moim przypadku ta praktyka trwa od 1,5 do 3 godzin dziennie. Ale wystarczy zacząć od 10-15 minut każdego dnia, by zacząć doświadczać zmiany – większej błogości w ciele, umyśle, emocjach, a przez to również innego, nasyconego większym rozluźnieniem nastawienia w relacjach z innymi. I nie jest to żadna magia, tylko nasza biologia – dzięki regularnej, nawet krótkiej praktyce dochodzi do zmiany na poziomie neuronalnym, a dzięki systematyczności ta zmiana się utrwala. Zaczynamy zauważać, że dzięki wyciszeniu umysłu dokonujemy lepszych dla nas wyborów i to na każdym poziomie – co do sposobu odżywiania, pracy zawodowej, aktywności fizycznej, reaktywności na różnego typu bodźce. I moim zdaniem nie ma drogi na skróty – nie polecam siadania od razu do medytacji z pominięciem pracy z ciałem. Dlatego joga jest mądrą ścieżką, bo zaczyna się od ciała, które dzięki asanom wzmacnia się i nabiera elastyczności. Odczuwamy wtedy więcej witalności w ciele i umyśle. A połączenie asan ze świadomym oddechem i wycofaniem zmysłów do wewnątrz pozwala nam doświadczać wewnętrznej ciszy. To wszystko sprawia, że doświadczamy harmonii i zaczynamy rozumieć, że sensem życia jest życie.
Jakie znaczenie ma akceptacja siebie i swojego wieku w procesie budowania satysfakcjonującego życia?
JHK: Akceptacja pełni tu kluczową funkcję. Bardzo unieszczęśliwiającym nas kobiety przekonaniem jest to, że wartość kobiety mierzy się jedynie młodością i płodnością, a po 50-tce najlepiej skupić się już jedynie na szykowaniu sobie stroju na własny pogrzeb. I znowu akceptację swojego wieku, wyglądu czy wszelkich innych aspektów naszego funkcjonowania mamy w swoich rękach – i albo będziemy chodzić skwaszone, użalając się nad własnym losem, a ten żal zajadając kolejnym pudełkiem ptasiego mleczka. Albo wybierzemy życie i zaczniemy akceptować zmiany w swoim ciele, czule pochylimy się nad swoimi zmieniającymi się z wiekiem potrzebami i nauczymy się czerpać energię witalną z jej ekologicznych źródeł takich jak spacery, joga, medytacja, świadomy oddech, odżywiające i pełnowartościowe, a jednocześnie lekkostrawne jedzenie.
W jaki sposób dojrzałe kobiety mogą znaleźć balans między refleksją nad przeszłością a planowaniem przyszłości? Czy w książce dzieli się Pani jakimiś konkretnymi strategiami?
JHK: Ten balans bierze się z samoakceptacji, z poczucia własnej wartości. Jeśli mamy zdrowe poczucie własnej wartości, wtedy można mówić o refleksjach – jak Pani to nazwała – nad przeszłością, a nie nad rozpamiętywaniem swoich zranień czy błędów. Ale kiedy jesteśmy dla siebie surowymi nauczycielkami, które tylko punktują nas za niedociągnięcia, to giniemy pod ciężarem własnej domniemanej niekompetencji, niewystarczalności. Samoakceptacja wpływa też na to, jak zarządzamy przyszłością – czy umiemy być sprawcze, decyzyjne i czy te decyzje rzeczywiście nam służą. Praca z własnym poczuciem wartości nie jest łatwa i nie dzieje się szybko – to długotrwały proces. Bardzo pomocna jest tu psychoterapia, bo pozwala nam stanąć twarzą w twarz z własnymi niedociągnięciami, a także z trudnymi doświadczeniami z naszego życia, by w kolejnym kroku zacząć oswajać je i akceptować. Zobaczenie prawdy to już połowa sukcesu. Joga, medytacja, coaching, udział w warsztatach rozwojowych, książki o duchowości czy psychologii, a także Radykalne Wybaczanie też mogą być pomocne w tym procesie.
Czy uważa Pani, że dojrzałe kobiety w Polsce mają odpowiednie miejsce w przestrzeni publicznej i społecznej? Jak można promować ich obecność i głos?
JHK: Dużo się w tym aspekcie zmienia na plus. Myślę, że Polki są widoczne w wielu sferach życia społecznego. Ogromne pole do działania mają tu właśnie kobiety dojrzałe, bo z reguły w drugiej połowie życia mają już więcej czasu, często też większe zasoby finansowe i mogą ruszyć do bardziej aktywnego działania czy to biznesowego czy społecznego. Bezcenne jest też ich doświadczenie oparte na zdobytej wiedzy. By powstał brylant, potrzebny jest czas. Myślę, że w kulturze zachodniej wciąż za mało doceniana jest mądrość wynikająca z dojrzałego wieku. Wynika to z przekierowania uwagi na takie atrybuty jak młodość, uroda czy siła fizyczna. Potrzebujemy przełamywania tych schematów myślenia poprzez większą widoczność osób dojrzałych w tzw. przestrzeni publicznej, przede wszystkim tej o największej oglądalności – w programach telewizyjnych, w reklamie. I nie chodzi mi tu, rzecz jasna, o reklamy środków na wątrobę, klejów do protez czy maści na schorzenia reumatyczne. Jeśli dojrzałość będzie pokazywana w mediach wizualnych w pozytywnym kontekście, będzie tam otoczona akceptacją, wtedy społeczne przekonania o niej zaczną się zmieniać.
Jak widzi Pani przyszłość dojrzałej kobiecości w społeczeństwie? Czy zmienia się ona na lepsze, a może stoją przed nami jeszcze jakieś wyzwania, które trzeba wspólnie pokonać?
JHK: Przyszłość dojrzałej kobiecości w społeczeństwie jest w naszych rękach, tj. kobiet dojrzałych. Nikt za nas tego nie załatwi, bo jest ona wypadkową przekonań każdej z nas o naszej dojrzałości – czy postrzegamy ten okres jako wartościowy czy może mu umniejszamy. Jeśli każda z nas będzie dobrze czuć się w swoim dojrzałym ciele, będzie miała dużo życiowej energii, będzie w mądry sposób dbała o siebie, czyli o sferę fizyczną, psychiczną i duchową, wtedy będziemy cieszyć się szacunkiem młodszych osób, zamiast uchodzić za skwaszone i zrzędliwe starsze panie. Największym wyzwaniem są nasze własne ograniczenia, nasze usztywnione przekonania – od nich należy rozpoczynać proces zmiany. Kluczem szczęśliwego życia jest mądra elastyczność – w umyśle i w sercu. Tego nauczyła mnie joga – że zaczyna się od uelastyczniania ciała, ale potem to rozluźnienie idzie głębiej i zmienia sposób patrzenia na własne życie i otoczenie.
Jakie przesłanie chciałaby Pani przekazać czytelniczkom, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z Pani książką?
JHK: Stworzyłam i propaguję koncepcję mikrojogi, czyli jogi w wersji mikro. Sprowadza się to do prostego założenia – żeby w ciągu dnia znaleźć 10-15 minut na praktykę wyciszania umysłu. Polega to tylko na tym, żeby usiąść z prostymi plecami, zamknąć oczy i obserwować swój oddech. Chodzi o to, żeby wprowadzić ten element do swojej codziennej rutyny. Po tygodniu zmiana jest już zauważalna. Warto nie zrażać się na początku, kiedy umysł nie umie się jeszcze wyciszyć, kiedy doświadczamy gonitwy myśli. Nie od razu Karków zbudowano. Umysł trzeba nauczyć wyciszenia. Z każdym dniem będzie to wychodziło coraz lepiej. Takie jest moje przesłanie – żeby zmienić coś w swoim życiu, w tym swoje nastawienie do niego, trzeba zacząć działać. Samo się nie zrobi. Zacznij działać, zrób coś inaczej niż dotychczas, zobacz jaki skarb kryje się na dnie twojego serca. Żeby to zobaczyć, potrzebna jest wewnętrzna cisza.
Dobre życie nie jest kwestią wieku, lecz świadomych wyborów – przekonuje Joanna Hetman-Krajewska. Dojrzałość to czas, w którym możemy czerpać pełnymi garściami z doświadczenia, dbać o swoje ciało i umysł, a także inspirować młodsze pokolenia. Kluczem jest samoakceptacja, elastyczność i codzienna praktyka uważności, nawet jeśli zaczynamy od kilku minut dziennie. „Zacznij działać, zrób coś inaczej niż dotychczas – a zobaczysz, jaki skarb kryje się na dnie twojego serca” – zachęca autorka.
Dziękujemy za rozmowę!
Wywiad przeprowadziła Adrianna Lewandowska, Social Media and Content Specialist Flexi.pl