- Fala uchodźców z Ukrainy to głównie kobiety, dzieci i osoby starsze.
- Znaczna część mężczyzn z Ukrainy porzuca pracę w polskich firmach i wraca bronić swojej ojczyzny.
- Coraz więcej firm pozbawionych nagle pracowników, nie jest w stanie wywiązywać się ze swoich prac.
- W jaki sposób reagują przedsiębiorcy?
- Kto może zastąpić mężczyzn z Ukrainy?
W czasach niedoboru pracowników w wielu branżach, polska gospodarka korzystała z pracowników ze Wschodu. Chodzi o przynajmniej kilkaset tysięcy, a może i milion, z blisko 2 milionów Ukraińców, którzy osiedlili się dotąd w Polsce. W wielu firmach branży przetwórstwa mięsnego, chłodniczej, magazynowej, transportowej, budowlanej i wykończeniowej czy produkcyjnej, nawet do 60% załogi stanowili pracownicy z Ukrainy, a w tych branżach byli to głównie mężczyźni. Fala uchodźców wojennych z Ukrainy rodziła obawy, ale i nadzieję na jeszcze większą dostępność pracowników z tego kierunku.
Exodus w drugą stronę?
Tymczasem… mężczyźni w wieku 18-60 lat nie są wypuszczani z Ukrainy, a tysiące z nich, dotąd pracujących na rzecz firm w Polsce, otrzymało wezwania do armii ukraińskiej. Nawet bez wezwania, wielu z nich porzuca dotychczasową stabilizację w Polsce na rzecz emocjonalnych decyzji o powrocie do ojczyzny, której trzeba bronić. Zaczął się exodus w drugą stronę – powrót Ukraińców z Polski do swojego kraju w celu walki z wrogiem. Skala tego procesu, uzależniona będzie mocno od przebiegu działań wojennych w Ukrainie oraz czasu trwania konfliktu. Od tego będzie zależała liczba Ukraińców powracających do swojej ojczyzny, jak i ewentualnej reemigracji. Jakie to będzie miało konsekwencje dla wielu firm w Polsce?
- W najbliższych miesiącach może zabraknąć pracowników etatowych lub agencyjnych w wielu branżach, obsadzanych dotąd głównie przez mężczyzn zza wschodniej granicy.
- W konsekwencji może być zagrożona realizacja wielu inwestycji, dostaw i usług.
- Tylko częściowo prace fizyczne będą zastępowane kobietami z Ukrainy z najnowszej fali emigracyjnej;
- Wzrosną koszty firm, związane z zastępowaniem nieobecnych (nadgodziny i podwyżki dla pozostałych pracowników).
Jak reagować w sytuacji wezwania mobilizacyjnego pracownika z Ukrainy?
Co ważne:
- nie mają tutaj zastosowania polskie przepisy prawa pracy;
- pamiętajmy o tym, że w przypadku niepoddania się mobilizacji, obywatel Ukrainy może ponieść konsekwencje prawne w swoim kraju;
- sytuacja jest nadzwyczajna i mobilizacja wojskowa obywateli Ukrainy, jest wystarczającym powodem do rozwiązania lub zawieszenia umowy o pracę czy umowy zlecenia;
- decyzję pozostawiamy jednak samemu obywatelowi Ukrainy pracującemu w Polsce;
- zalecane jest rozwiązanie umowy o pracę na mocy porozumienia stron lub po prostu udzielenie urlopu bezpłatnego (rekomendowane!);
- od woli pracodawcy zależy czy udzieli mu np. urlopu płatnego lub choćby część z takiej nieobecności uzna jako nieobecność płatną;
- liczy się przede wszystkim aspekt ludzki – w większości przypadków polscy pracodawcy stają na wysokości zadania – pomagamy naszym pracownikom z Ukrainy, udzielając im wsparcia rzeczowego lub finansowego, zachęcając ich do szybkiego powrotu, wspierając ich lub ich rodziny finansowo i rzeczowo, czasem wręcz pomagając w ściągnięciu ich bliskich. Pozostańmy z nimi w kontakcie.
Kim zastąpić wyjeżdżających na wojnę?
W Polsce pozostaje część mężczyzn, którzy ze względu na długi okres przebywania w Polsce i po złożeniu odpowiednich dokumentów, otrzymali obywatelstwo polskie lub prawo do stałego pobytu. Nie mamy informacji czy to zwalnia z konieczności stawienia się do poboru. Pozostają mężczyźni z kategorią braku zdolności do służby wojskowej lub z przyznaniem prawa do opieki nad wielodzietnymi rodzinami, dziećmi z niepełnosprawnością lub osobami starszymi. Przepisy zmieniają się jednak dynamicznie, nie w tym okresie i to wymaga sprawdzenia, w przypadku podejmowania przez nich decyzji o pozostaniu w Polsce. Przybywają setki tysięcy, a wkrótce może i miliony, kobiet, dzieci i osób starszych. Część kobiet będzie chciała i wręcz musiała podjąć pracę zarobkową. To szansa na pozyskanie dodatkowych pracowników. W tym częściowo po przystosowaniu niektórych z nich do tzw. męskich zawodów, gdzie wymagana jest siła fizyczna. Choć będzie to proces niełatwy i wymagający czasu.
Czy osoby 50+, dotąd nieaktywne zawodowo mogą choćby częściowo zapełnić tę lukę na rynku pracy? W czym mogą jeszcze pomóc?
Tak, ale po spełnieniu kilku warunków. Postulowalibyśmy w kierunku władz podjęcie takich działań:
- Wielka akcja informacyjna na szczeblu krajowym na ten temat.
- Dedykowane centra informacji o wolnych miejscach pracy (obok już istniejących).
- Zachęty finansowe dla pracodawców do zatrudniania osób nieaktywnych zawodowo po 50-tce – np. bezwarunkowe zwolnienie przez 3 m-ce z opłat ZUS, dofinansowanie do stworzonego stanowiska pracy np. w wysokości 1 pensji minimalnej. I warunek – bez administracyjnych mitręg, po prostu potwierdzenie takiego zatrudnienia.
- Zawieszenie kodeksowej tzw. 4-letniej ochrony przedemerytalnej w przypadku zatrudniania osoby nieaktywnej zawodowo w wieku przedemerytalnym. Po to, by przedsiębiorcy nie bali się zatrudniać takich osób w obawie, że jak np. za 2 lata zabranie zleceń, zamówień, to pracodawca będzie musiał dalej zatrudniać i płacić pensję. Osoby mające obecnie zatrudnienie, nie traciłyby tego prawa.
Warto także działać na rzecz uświadamiania sobie przez samych pracodawców, że osoby dojrzałe w tej szczególnie sytuacji, stają się coraz cenniejszym zasobem na rynku pracy. Ale uwaga – część osób 50+, zarówno tych obecnie nieaktywnych zawodowo, jak i tych pracujących, może okazać się… idealnymi osobami do wprowadzania nowo przybyłych osób z Ukrainy do aktywności zawodowej! W jakich rolach? Jako opiekunowie, mentorzy, coachowie, przewodnicy. Niektórzy z nich znają jeszcze język rosyjski, który może być ich atutem, bo to nim posługuje się wielu z uchodźców.
Co się stanie w dłuższej perspektywie czasowej?
Ufamy, że wojna w Ukrainie zakończy się w przewidywalnej przyszłości i część pracowników wróci do Polski, by u nas pracować. Inni również przyjadą, dołączając do swoich bliskich, którzy znaleźli schronienie w naszym kraju. A ci, którzy zdecydują się na powrót z całymi rodzinami do Ukrainy po wojnie, będą w średniej perspektywie czasowej naszym partnerami, także w biznesie. Oby ten okrutny czas wojny przyniósł jednak i dobre owoce. Obecnie koncentrujemy się głównie na pomocy doraźnej dla uchodźców, na sferze bytowej i socjalnej. Sytuacja tego wymaga. Nie zapominajmy jednak o aktywizacji zawodowej tych przybyszów, którzy są lub wkrótce będą zdolni do pracy. W tym obszarze czeka nas wielka pozytywistyczna praca.
Chwała wolnej Ukrainie, chwała wszystkim ludziom dobrej woli!
Dariusz Ludwiczak – ekonomista i socjolog, doświadczony menedżer HR, ekspert rynku pracy 50+, Flexi.pl