Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Trudne dzieciństwo Zofii Kalinowskiej, psychoterapeutki o artystycznej duszy, stanowiło preludium do dalszych etapów jej życia, ucząc wrażliwości. Każda zła sytuacja i problem nauczyły ją wyrozumiałości. A także ukształtowały mentalnie kobietę, która ceni wolność, mając pełną świadomość, że „mądrość jest sumą naszych życiowych doświadczeń i nabytej wiedzy”. Życie Pani Zofii od zawsze wypełnia praca, np., prowadzenie własnej galeryjki czy gabinetu kosmetycznego. „Wędrówka” ta obfituje także we współpracę między różnymi pokoleniami. I dbanie o świadomość i budowanie wartości kobiet. Zobacz, dlaczego jednym z marzeń Rozmówczyni jest wydanie wspólnie z córką Jagodą zbioru wskazówek i porad dla kobiet w każdym wieku! I dlaczego, mimo emerytury, wciąż się edukuje, aby edukować i pomagać innym?
Przeczytaj wywiad z cyklu „Kobiecość Jest Flexi”, poznaj historię Zofii Kalinowskiej, psychoterapeutki, kosmetyczki, malarki i pisarki! Dowiedz się, jak Bohaterka rozmowy pomaga uzdrowić: C — jak ciało, U — jak umysł i D — jak Duszę innych ludzi? Dlaczego chwytając za pędzel, czuje się zrelaksowana? I czemu warto zaprzestać „implantować do serca złe emocje”? Sprawdź!
Flexi.pl: Przedstawiając siebie, Zofia Kalinowska pisze: „Nigdzie nie znajdziemy gotowych przepisów, które powiedzą nam, jak funkcjonować. Jesteśmy indywidualnością, więc przy pomocy naszej intuicji, empatii i wiedzy znajdziemy drogę do siebie”. Czy poznanie siebie i znalezienie „własnej drogi” pozwala na pełniejsze korzystanie z życia oraz lepsze doświadczenia świata i jego piękna?
Zofia Kalinowska: Tak, zdecydowanie! Jednak to najdłuższa droga i praca zapewniona do końca naszych dni. Mądrość jest sumą naszych życiowych doświadczeń i nabytej wiedzy. W tym przypadku tzw. pójście na skróty wyrządzi nam same szkody i możemy popaść w depresję. Każdy z nas doświadcza siebie, świata, innych ludzi w unikatowy sposób. Każdy emocje wyraża inaczej, posiadając inny procent wrażliwości. To wszystko jest ściśle powiązane z poziomem świadomości. Dążmy więc do tego, co ma znaczenie, a nie do tego, co jest korzystne. Pozwala to doświadczać i w pełni korzystać z życia. A korzystając z życia w taki sposób, otwieramy serce. To ono zna prawdę. Prawda to wolność. Wolność to spokój, a spokój, to podstawowy składnik szczęścia każdego człowieka. Wolnym jest ten, kto może „COŚ” zrobić i to robi! Człowiek czynu odrzuca wątpliwości i zabiera się do działania. Poprzez znalezienie własnej drogi, człowiek potrafi zakotwiczyć stan dobrych emocji będących środkiem do osiągnięcia wymarzonych celów. Udaje się wtedy osiągać szeroko pojęte sukcesy życiowe. Potrafimy trwać w zgodzie z naturą, co sprawia, że mamy dobre samopoczucie wpływające na nasz dobrostan. To wszystko pomaga kolektywnie, w końcu współistniejemy w tym przecudownym, tajemniczym i nieodgadnionym WSZECHŚWIECIE.
Flexi.pl: Różne doświadczenia zawodowe są zawsze wartością dodaną. Dlaczego warto być otwartym na nowe wyzwania w pracy (i nie tylko) i ciągle poszerzać swoje horyzonty?
Zofia Kalinowska: Jeśli będziemy głęboko zanurzeni w myślach, sytuacjach, doświadczeniach, które już przeżyliśmy, uważając, że nic już nie może się wydarzyć, to fundujemy sobie wielki ból i rozczarowanie życiem. To proces uwstecznienia, stanowi regres. Nigdy nie będziesz kroczył do przodu i się rozwijał, stojąc w miejscu, które już znasz i rozumiesz. Pamiętajmy, że życie jest jednym, wielkim eksperymentem i nieustanną podróżą. Właśnie dlatego warto i należy być otwartym na nowe wyzwania. Organizm wysyła nam informację, jak poszerzać swoje horyzonty. Należy się dokładnie wsłuchać, by móc wyłapać te cenne wskazówki. Ważne są pierwsze trzy sekundy „podszeptu” naszej intuicji czy tzw. działania DUCHA. Praca nad sobą, praca zawodowa w grupach czy indywidualne prowadzenie własnej działalności… To pasje sprawiają, że pracę traktujemy, jak dobrego przyjaciela. A on przynosi spełnienie. Praca jest kluczem w najcięższych chwilach życia. Pomaga poradzić sobie z problemami. Czyni nas dobrymi dla siebie i innych. Stajemy wówczas przed szansą na powodzenie, będąc jednocześnie kreatywnymi i przedsiębiorczymi. Tego rodzaju postawa pomoże nam daleko zajść w drodze do upragnionego celu. Pamiętajmy jednak, że nie robota, tylko praca uszlachetnia. Życie bowiem obfituje w przyjemności, z których mamy obowiązek korzystać. Sekretem jest jednak praca, którą uwielbiasz wykonywać, nie ta, w której czujesz się niewolnikiem.
Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Flexi.pl: Jest Pani psychoterapeutką, instruktorką i wykładowcą zawodu — praca z ludźmi i wykonywanie zawodu zaufania publicznego niesie ze sobą ogromną odpowiedzialność, a także wymaga poświęcenia. Jak rozgraniczyć życie zawodowe i życie prywatne, zachowując przy tym work-life balance?
Zofia Kalinowska: To lata pracy, wysiłku i doświadczeń, by prawidłowo poukładać sobie ŻYCIE. Z psychologią związana jestem od 32 lat, jednak „obroniłam” się dopiero w 2021 roku. Moje pokolenie z 1954 r. urodzone krótko po wojnie, przechodziło w życiu osobistym i społecznym różne koleje losu. Były tzw. czasy, gdzie dyplom nie był dla niektórych priorytetem. Jedynie doświadczenia życiowe i ogólna wiedza z zakresu psychologii. Notabene, my kobiety, za wiele nie miałyśmy do „gadania”. Przyznam, że ja nawet nie mogłam aspirować do czegoś więcej (utrudniał mi to mój śp. mąż). A bywa i tak, że studia nie są biletem do świetlanej przyszłości zawodowej i nie chronią przed niebezpieczeństwami związanymi z bezrobociem. Szczególnie dotyka to nas, kobiet. Bezrobocie mi nie zagraża, ponieważ jestem głodna wiedzy i cały czas się edukuję. Następne studia kończę w marcu 2023 r. (mózg nasz nie starzeje się, gdy go uaktywniamy). Przez prawie 70 lat zdobyłam wiele zawodów, w których pracowałam i nadal pracuję, chociaż od 8 lat jestem na skromnej emeryturze. Wszystkie te zawody związane są z pomocą dla drugiego człowieka.
Moja filozofia, kreatywność i przedsiębiorczość niech będą inspiracją dla Waszego sukcesu! Praca to również moja pasja, dlatego życie prywatne i zawodowe tworzą jedność. Nie oznacza to jednak, że pracuję 24 h/na dobę, pomagając innym. Mam czas dla siebie. Raz w tygodniu odpoczywam i regeneruję siły, nie robiąc prawie nic! Szanujmy i przestrzegajmy granic. Codziennie dostrajam się ze swoją Duszą i odkrywam swoje powołanie, tworząc sztukę z życia. Nie bójmy się wskrzeszać płomienia pasji, bo to on wskazuje nam nowe ścieżki w życiu. Natomiast strach blokuje odwagę i paraliżuje możliwość działania! Należy się z nim skonfrontować. Bieg rzeki kończy się w morzu, w morzu możliwości…
Flexi.pl: Powiedziała Pani: „sprawia mi radość, że mogę pomóc wielu ludziom”. Czy właśnie ta pomoc jest źródłem motywacji do dalszej pracy?
Zofia Kalinowska: Tak. Jednak głównym źródłem motywacji dla mnie, odkąd pamiętam, jest śmierć. Ona bowiem, jak cień zawsze bywa przy mnie. To dzięki niej i ludziom tworzę „czyste płótno”, na którym mamy szansę tworzyć wspólne „arcydzieła” życia. Chaos i zmiany są częścią naszej duchowej podróży. To dzięki tym zmianom udaje nam się doceniać szczęście płynące z prostoty życia i bycia między sobą. To nasze „tu i teraz”. Dzisiaj świat nie funkcjonowałby bez nas. Jesteśmy jego częścią i zadbajmy o to, zdając sobie z tego sprawę, że mimo tego iż jesteśmy „ziarenkami piasku” we Wszechświecie wśród bilionów gwiazd i galaktyk, to żyjemy z Nim w symbiozie. Chcąc pomóc drugiemu człowiekowi, należałoby w pewnej mierze zatarasować umysł a otworzyć nasze serca. Uważam, że najlepszą i najbardziej skuteczną metodą jest podejście holistyczne. W mojej pracy nazwałam to CUD (by mózg lepiej zapamiętał), czyli pomagam uzdrowić: C — jak ciało, U — jak umysł i D — jak Duszę. Rozwój duchowy (otwartość i szczerość) jest prawdziwą wartością. Prawda jest fundamentem dalszej współpracy. Jako psychoterapeuta wykorzystuję doświadczenie, które posiadam już od czasu prenatalnego. To okresy ponad ludzkich cierpień, niewyobrażalnego bólu i ciężkiej pracy, często ponad siły. Potrzebne też są intuicja, empatia, wiedza, umiejętność słuchania i czytania drugiego człowieka. Również wiara w to, że uda się pomóc, bo zawsze się udaje. Dlatego dzwonią do mnie osoby z Polski, Francji, Holandii, Niemiec, Anglii, jak i z USA. Odległości nie mają znaczenia. Ważny jest człowiek (oraz procent jego cierpienia) i by jak najszybciej ugasić to zło.
Ostatnio np. otrzymałam telefon z klasztoru ws. psychoterapii. Wspólnie udało się odszukać problem, a to jest sukces. Jeśli chodzi o niesienie pomocy, to pomagam ludziom od zawsze. Nawet jako mała dziewczynka już byłam bardzo zaangażowana w niesienie pomocy! Uelastycznię tę pomoc w czasie. I „przeskoczę” do pewnych wydarzeń, podając przykład z wielu sytuacji, kiedy uratowałam człowiekowi życie. Mieszkałam w Sopocie i prowadziłam butik (określałam go jako galeryjkę), do którego przychodziło sporo klientów. Jedni coś kupić, drudzy porozmawiać a inni po pomoc. Przychodziła też grupa turystów. Otrzymałam nawet list z podziękowaniem od jednej osoby. List zaadresowany tylko moim imieniem (Pani nie znała mojego nazwiska i adresu domowego), dodając na pięknej kopercie: „Dla Pani Zofii i Jej magicznej galeryjki” z podziękowaniem za wsparcie i rozmowę, która Ją uskrzydliła… Przemiłe, prawda?
Galeryjki. Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Przez trzy lata, w każdą sobotę chodziłam do DPS-u, ucząc dojrzałych ludzi podstaw masażu. Wspierałam ich również w ramach wolontariatu. Do mojej galeryjki bardzo często przychodziła Pani w wieku 55 lat, zwierzając się ze wszystkich swoich smutków i problemów. Któregoś dnia weszła na chwilę, by przekazać mi, że odszedł od niej, do młodszej kobiety, wieloletni partner i dla niej życie nie ma już sensu. Postanowiła skoczyć z molo w Sopocie. Przeszedł mnie dreszcz (często wyczuwam niebezpieczeństwo, z własnych doświadczeń wiem, jak to się objawia). Zamknęłam galeryjkę i zaprosiłam Ją na kawę. Poprosiłam, aby wysłuchała części dramatu z mojego życia... Zgodziła się. Takim opowiadaniem ratuję ludzi i Ją też uratowałam… Było to 8 lat temu. Osba, którą wsparłam, poznała przyjaciela i do dzisiaj cieszą się życiem. Budują swoje szczęście każdego dnia… A ja? Jestem z siebie dumna!
Flexi.pl: Praca i pasja kształtują nas życiowo i zawodowo. Prowadzenie butiku na Wybrzeżu stało się Pani pasją. Czy taka praca, która wynika z naszych zainteresowań (a także pasja, która staje się pracą) uskrzydla i uszczęśliwia?
Zofia Kalinowska: Tak, uskrzydla i uszczęśliwia, to adekwatne określenie! Na teraz zrezygnowałam z prowadzenia butiku, ponieważ ta „podróż” dobiegła końca. Obecnie przemieszczam się między Wybrzeżem a Warszawą (otrzymałam kilka zleceń dot. psychoterapii). Po drodze serwuję moim oczom piękny widok miast i polskiej wsi z okien pociągu. Widok bocianów, czapli, zwierzyny leśnej i domowej na żywo, to coś, czego nie da się opisać. To boski, przeuroczy i zniewalający pejzaż, który mnie dopinguje i rozpłomienia. To następna moja wędrówka, by realizować i spełniać swoje pragnienia. Uczmy się dbać o równowagę wewnętrzną, ponieważ w naszej psychice działają także nieświadome siły sabotujące nasze dążenie do szczęścia. Trzeba więc posiłkować się i korzystać z wiedzy, jak i szeroko pojętej terapii. Często otrzymujemy przekaz po kądzieli przez parę pokoleń. Okazuje się, że ten zły wzorzec trudno jest nam zmienić, ponieważ to on powoduje najwięcej kłopotów w życiu nas, kobiet. Uznajmy naszą pracę nad sobą jako pasję, a sukces sam zapuka do drzwi. Staniemy się wówczas świadome i biegłe w tym, co robimy. Prawda o sobie to warunek dorosłości.
Flexi.pl: Malarstwo jest dziedziną sztuki, którą rządzą pewne zasady, a czasem też te zasady ustala sam artysta. Jak to wygląda u Pani?
Zofia Kalinowska: Nie śmiałabym nazwać się artystą… Artyści to: Jan Matejko, Michał Anioł, Leonardo da Vinci, itd.! Ich sztuka to przejaw boskości. W malarstwie odkrywamy zawsze coś nowego, ponieważ dzisiaj różne są techniki malowania. Odbiorcy za każdym razem mogą dostrzec coś, czego wcześniej nie było im dane zauważyć. Malarze-artyści również byli zafascynowani ludzką psychiką i podświadomością. Można dostrzec to w ich obrazach. Moje obrazy maluję spontanicznie, to zależy pewnie od nastroju, jaki mi towarzyszy w danej chwili. Chwytając za pędzel, czuję się zrelaksowana. Czasem, gdy wpatruję się w nie bardzo głęboko, dostrzegam całkiem „inny świat”. Zjawisko to nosi nazwę pareidolia. To jest fascynujące! Maluję też palcami. Na zdjęciu, gdzie siedzę na kanapie z moim przyjacielem: pieskiem Harrusiem wisi obraz, to prezent dla mojej Córki Jagody namalowany przeze mnie. Uwielbia i kocha konie!
Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Flexi.pl: „Moje obrazy to 'Codzienność naszego życia’, przeplatana dualizmem, 'uwięzione’ są również witraże” – czytamy o Zofii Kalinowskiej na stronie: Art of poland. Dzięki łączeniu stylów, form i technik, obrazy, które wychodzą „spod Pani pędzla”, są niepowtarzalne! Każdy obraz to osobny plan, który jest tworzony z wyprzedzeniem? Czy raczej działanie inspirowane chwilą?
Zofia Kalinowska: Tak, jak już wspomniałam, to działanie inspirowane chwilą… Przez ponad rok mieszkałam w Amsterdamie i właśnie tam nabyłam tę umiejętność. Oglądając moje obrazy bardzo wnikliwie, uda nam się „przebudować” strukturę myślenia. Powszechnie wiadomo, że podróże kształcą, jak również architektura pozwala nam zwielokrotnić poziom estetyki danego obszaru. W Amsterdamie miałam przyjemność mieszkać przy ul. Herengracht. W pobliżu są Muzeum Biblii, dom Rembrandta, muzeum van Gogha, Pałac Królewski, Uniwersytet i wiele innych perełek tego miasta. Spacerując po Amsterdamie, czuje się Ducha artystycznego. Tam też namalowałam pierwszy portret mojej Córki. Wierzę w siłę sprawczą Ducha. Wszyscy na świecie jesteśmy obdarzeni jakimś darem twórczym. Dzisiaj, kiedy po latach spoglądam na ten portret, to sama jestem zdziwiona, że „prawie” uzyskałam kopię twarzy mojego dziecka, przenosząc ją na płótno!
Flexi.pl: Jaka jest historia powstania pseudonimu artystycznego: SOFYA.KA.BONE i do czego się on odnosi?
Zofia Kalinowska: Proszę popatrzeć — to retrospekcja. Moje imię i nazwisko brzmi Zofia Kalinowska, a SOFYA — tak zwracał się do mnie mój śp. wujek, matki brat, który odszedł w wieku 47 lat. W moim życiu to bardzo ważna postać, dlatego pozwolę sobie przytoczyć kadr z tego okresu. Jego żona „uciekła” z dwójką dzieci do Francji, gdzie mieszkała jej siostra. Żona wujka nie wróciła do Polski. Wujek popadł w problem alkoholowy i nie dawał sobie rady (miałam wtedy 7 lat). Prawdopodobnie przyczyną rozpadu ich małżeństwa był mój ojciec. Wredny, niemoralny i obrzydliwy charakter ojca doprowadził do wielu tragedii. Wujek zmarł, gdy miałam 19 lat. Strasznie to przeżyłam. Był dobrym i szlachetnym człowiekiem, czego nie mogę powiedzieć o reszcie rodziny. Matka Go tolerowała, a Jego młodsza siostra („pani pułkownikowa” — tak się kiedyś zwracano) wstydziła się brata, mówiąc, że to jej półbrat. Zły los sprawił, że tydzień przed śmiercią wujka zmarła Jego matka, moja babka. Ona nie wiedziała, że jej syn kona, On zaś nie wiedział, że odeszła jego matka. Zmarł w dzień pogrzebu swojej matki. Przez okres 57 lat prawie codziennie myślałam o wujku. Często „przychodził” do mnie w snach (potrafię je odczytać, zajmuję się tym zawodowo). W nich jest zawarty klucz do naszej podświadomości. Dzięki temu można uzyskać pomoc w trudnych sytuacjach lub np. poznać swoje ukryte pragnienia. Od pewnego czasu wujek „przekazywał” wiadomość, którą zaczęłam zapisywać (każdemu radzę założyć swój osobisty sennik, bo tam jest swoisty klucz). Przekaz był niesamowity — miałam odszukać jego syna we Francji i opowiedzieć, że to nie była Jego wina (a taka historia została mu przekazana). Tu widać, jak ważne jest, aby pamiętać o wysłuchaniu obu stron. Odszukałam bez problemu konsulat. A dwa dni później byłam już na spotkaniu w urzędzie konsularnym w Polsce. Nie sposób opisać, jakie emocje towarzyszyły w czasie rozmowy z moim kuzynem…! To trzeba przeżyć osobiście. Konsul „znalazł” kuzyna w 3 minuty. Przekazał, że jestem i chcę z nim rozmawiać na temat jego ojca i spytał, czy wyraża zgodę… W oddali słyszę dialog kuzyna z konsulem, rozpoznaję w tej barwie głos mojego wujka i zaczynam ryczeć! Niesamowite…! Po chwili rozmawiamy, minęło 57 lat. Kuzyn przed emigracją miał 10 lat, ja 7 lat. Dokładnie mnie pamięta, ja jego również… Od czasu kiedy przekazałam kuzynowi, jak było naprawdę, bardzo się zdziwił. Faktycznie słyszał od swojej matki i jej rodziny inną wersję wydarzeń (wujek zawsze nosił na sercu w marynarce zdjęcie swoich dzieci). No cóż, zdarza się to bardzo często… Oczywiście nie mówiłam, co opowiadano w rodzinie i z jakiego powodu ciotka ich zabrała, i wyjechała. Przekazałam tylko, że to wina mojego ojca (kuzyn go pamiętał). Spadł mi wtedy tzw. kamień z serca i poczułam radość, lekkość i same pozytywne emocje. Dziś minęło sporo czasu, a czuję nadal zadowolenie. Uważam to za misję. Od tej pamiętnej rozmowy z kuzynem, Wujek przyśnił mi się tylko raz.... Stał na piedestale, trzymając w rękach serce! Boże, jakie to wymowne…!
Wracając do pytania, to właśnie w dowód sympatii i jakże trudnego, i zarazem krótkiego życia wujka posiadam taki pseudonim. A ka.bo — Kalinowska-bona, znaczy dobra. Uważam, że jestem dobrym człowiekiem, więc brzmi to tak — SOFYA.KA.BONE. Właśnie do tej historii (długiej, lecz przeze mnie skróconej) się odnosi. Warto się starać, by być jeszcze lepszym człowiekiem. Lepszym i prawym. Cały czas się doskonalić!
Flexi.pl: Podobno słowo pisane ma ogromną moc. A Pani teksty właśnie to udowadniają! Jak korzystać z tej mocy i tworzyć unikalne teksty (pełne emocji, skłaniające do refleksji)?
Zofia Kalinowska: Dziękuję bardzo!!! Tak, słowa są magiczne! Potrafią wykrzesać z głębokich pokładów naszej Duszy najpiękniejszy, tajemniczy i niezwykły tembr. W słowach można się rozpłynąć i zatopić. Posiadają niesamowitą siłę rażenia, okaleczając nas. Mogą być raz usłyszane i na wieki zapamiętane. Słowami wzbudzamy zachwyt, uszczęśliwiamy. Ilekroć słucham pięknych słów, tylekroć zamieram w zasłuchaniu. Posiadają również złą moc, mogą zniszczyć itd. Lepiej nie wywoływać „wilka z lasu”, pozostańmy więc przy ich anielskości.
Pyta Pani, jak tworzyć unikalne teksty? Otóż jestem osobą wierzącą, więc z racji mojej wiary jestem absolutnie przekonana, że to „GÓRA” podsyła mi takie słowa (Córka odczytuje kosmogramy i okazało się, że ten temat jest też zawarty w DOMACH — kto interesuje się astrologią, wie, o czym piszę). Pierwszy wiersz napisałam w wieku 16 lat dla mojej sympatii, a On napisał coś dla mnie. Wiersze piszę w formie akrostych. Gdy miałam 45 lat, wpadła mi w ręce gazeta (ktoś zostawił w poczekalni mojego gabinetu kosmetycznego), w której ogłoszony został konkurs walentynkowy. Przypomniałam sobie treść tego wiersza i wysłałam. Po 10 dniach przecierałam oczy, widząc moje nazwisko. Wygrałam tę kolację walentynkową. Zabrałam 12-letnią Córeczkę i (uprzednio dzwoniąc) rano pojechałyśmy do Torunia, do pięknej restauracji. Wspominamy bardzo miło tę przygodę, lecz nie zawsze tak bywało… Kiedyś wysłałam trzy wiersze w formie akrostych. Tematami były Bóg, Miłosierdzie, Matka Boska, Pan Jezus i wszystko, co związane z Sacrum. Miały niesamowite przesłanie do nas wszystkich. Okazało się, że moje wiersze (mimo że był taki wymóg) nie mogą uczestniczyć w tym konkursie, ponieważ były zbyt religijne <śmiech>. Rozbawiła mnie ta wypowiedź. Schowałam je do „szuflady” i „zawiesiłam” moje pisanie (niedocenianie mnie, moich starań, wyrzeczeń znam od „podszewki” — ja się jednak nie poddaję). Wróciłam do pisania po wielu latach, gdy byłam już emerytką. Kiedy ogłoszono w Gdańsku „Benefis dojrzałości”, wysłałam jeden z moich wierszy, którego „zaspanego” wyłowiłam z szuflady. Wtedy komisja wybierała trzy nadesłane wiersze. Piosenkarz w asyście orkiestry miał go „wyśpiewać”. Mój wiersz nie obronił się, bo, jak przekazał Pan przewodniczący, wiersz był za trudny do wykonania w takiej formie. Wyśpiewane zostały wiersze o bardziej trywialnej tematyce. Mój wiersz opowiada o życiu i oczywiście, moim zdaniem, każdy zainteresowany swoją doczesnością, powinien zapoznać się z treścią.
Jestem w posiadaniu kilku cennych wierszy np. „List do Pana Boga” skierowany do ludzi AA. Dzięki temu utworowi i wierszowi pt. „Ręce” Pani Marii Zientary-Malewskiej, byłej więźniarki obozu Ravensbrück, którą miałam okazję poznać osobiście w wieku 10 lat, zdobyłam I Nagrodę i Dyplom w Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim w Gdańsku, w 2018 roku (uwielbiam recytować). Wkrótce, w obecności pozostałych niestety już więźniarek w sali papieskiej w Częstochowie, wyrecytowałam wiersz „Ręce”. Nauczyła mnie tego moja śp. była polonistka…
Pyta mnie Pani, jak korzystać z tej mocy słów? Ja przed każdym pisaniem proszę i zwracam się do SIŁ WYŻSZYCH o wsparcie, natchnienie i ożywienie twórcze oraz jestem nieustająco wdzięczna!
Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Flexi.pl: To nie koniec artystycznych zdolności, szycie i tworzenie kreacji dla siebie i bliskich, to kolejna pasja, która Panią pochłania. Jak długo szuka się odpowiedniego materiału do uszycia kreacji? Czy trudno jest znaleźć w polskich second-handach materiały dobrej jakości?
Zofia Kalinowska: Praca twórcza otwiera przed nami wiele perspektyw. Postaram się krótko <śmiech> opisać preludium mojego stylu… Pamiętam, gdy miałam trzy latka i matka kazała mi ubrać sukienkę, a ja chciałam spodenki. Poniżej możecie zobaczyć moje zdjęcie z przedszkola — panie nawet nie poprawiły mi kołnierzyka… Dzisiaj wiem, dlaczego tak bardzo zależało mi na spodenkach… A zależało mi, ponieważ już jako mała dziewczynka doświadczyłam przemocy seksualnej i molestowania. Towarzyszyły mi ogromny lęk i strach. Przeżyłam traumę, która odcisnęła na mnie piętno. Cierpiąc, nie miałam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Czułam się osamotniona i bezradna. Spodnie w odczuciu skrzywdzonego, samotnego dziecka jawiły jako „tarcza”, która miała chronić przed „złym dotykiem”.
Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Bardzo często sama szłam lub wracałam z przedszkola, przyglądając się kobietom. Przechodziłam przez Planty. A na parterze mieszkała Pani krawcowa. Pozwalała mi dotykać materiały i dawała małe szmatki. W domu chowałam je w kartoniku i gdy byłam sama, bawiłam się nimi. Były to wtedy dla mnie najszczęśliwsze chwile w życiu. Pamiętam, że podobne emocje towarzyszyły mi, jak pokazano mi moje dzieci po porodzie. Zapewne Pani krawcowa miała wpływ na tworzenie mojego stylu. Do dzisiaj ubieram się nie wg panującej mody. Odszukałam w sobie przyczynę takiego podejścia… I wiem, że mogły mieć na to wpływ traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa.
Sama wymyślałam kreacje. W sklepie kupuję tylko bieliznę i buty. Nie jestem krawcową, jednak gdy się postaram, to coś uszyję. Zapewne nie każdemu podobają się moje ubrania — mnie bardzo, bo super się w nich czuję i to jest najważniejsze. Największa siła tkwi w Nas. Nie ulegajmy, więc schematom, bo nigdy nie poczujemy się wolni. Nasze kobiece ciało i to, co tworzy moja wyobraźnia, jest inspiracją…! Zatem wszystkie piękne i dobrej jakości materiały oraz rzeczy kupuję w second-handach. Właśnie tam znajduję „perełki”. Ostatnio w Warszawie kupiłam za 20 zł 10 rzeczy (w sobotę jest po 2 zł za sztukę!). Położyłam na ladę, a Pani stojąca z boku zapytała mnie, gdzie ja to wyszukałam. Stwierdziła bowiem, że sama szuka od półtorej godziny w wielkim, piętrowym sklepie i nic nie znalazła! Pomogłam wybrać Jej 5 rzeczy i po chwili wyszłyśmy obie zadowolone!
To nie jedyna taka historia. Bardzo często dzwonią do mnie kobiety z pytaniem, czy dysponuję czasem i mogę z nimi pójść na zakupy. Pomagam zarówno w wyborze kreacji czy wystroju domu lub mieszkania, ale również inspiruję do tworzenia z rzeczy, które już posiadamy. Wystarczy je pozmieniać i jesteśmy w posiadaniu „czegoś nowego…” Biała kreacja, którą widzicie na zdjęciu, kosztowała mnie 6 zł. Uszyta jest z trzech sukienek i jednej bluzki.
Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Ubiegłej zimy ręcznie uszyłam sobie płaszcz z dwóch kurtek, sukni i kamizelki, oraz stworzyłam dodatki. Wracałam z Warszawy na Wybrzeże, a wówczas pytano mnie, gdzie zakupiłam takie okrycie! Polecam, by każda kobieta spróbowała z rzeczy, których nie nosi, a które zalegają szafy, stworzyć coś nowego, pobudzić swoją kreatywność. Chętnie doradzę! Bądźmy elastyczne w naszym jedynym, obecnym życiu!
Flexi.pl: Dlaczego „NIE NALEŻY NOSIĆ SUKIENKI — NALEŻY ZACZĄĆ W NIEJ ŻYĆ”?
Zofia Kalinowska: Gdy jesteśmy przygnębione, załamane, to każda z nas, kobiet wie, że nawet nie chce się ubierać. Wtedy tylko zakładamy sukienkę i „nosimy” ją, a nie „żyjemy” w niej. „Życie w sukience” jest natomiast zapewnieniem sobie swobody, komfortu, pewności siebie. Daje świadomość i akceptację. Zapewnia wiarę w to, że jesteśmy piękne pod każdym względem. Świadome siebie i swojego ciała. Pamiętajmy też, że nie wszystko, co jest „modne”, pasuje do nas. NAO, czyli nieinwazyjna analiza osobowości „mówi”, że to nie my, tylko podświadomość nas ubiera. Należy więc przyglądać się sobie (mowa ciała). I sprawdzać, w której stylizacji czujemy się super, a która nas przytłacza. Zwróćmy uwagę na kolory, nimi też się komunikujemy. Polecam kursy również z NAO wraz z Certyfikatem czy Dyplomem ukończenia. Jeśli nie posiadamy jeszcze własnego stylu, możemy go sprawdzić! Jest na to prosty sposób. Jeśli otwierając, szafę stwierdzisz, że nie masz się w co ubrać, to świadczy o tym, że jeszcze nie „uruchomiłaś” swojego stylu. Nie da się go wyuczyć. Jesteśmy w jego posiadaniu od zawsze. Niekiedy odkrycie stylu zajmuje parę lat. Przychodzi jednak dzień, kiedy wiemy, co założyć, a wątpliwości i obawy nagle znikają. Ukazuje się wówczas nam własny styl (sztuka ubierania). On jest głęboko zakorzeniony w naszej osobowości, podkreśla nasz charakter. Styl to wewnętrzne i zewnętrzne przejawy ekspresji. Widzimy go wtedy nie tylko w ubiorze, ale także przemawia w przedmiotach użytkowych, w charakterystycznym sposobie wyrażania siebie. Moda dzisiaj przetacza się w zawrotnym tempie, zabijając kreatywność. Natura zrobiła z nas ikony stylu. Słuchajmy więc naszego wewnętrznego głosu. Kształty i proporcje kobiecego ciała od zawsze ekscytowały płeć męską. Dzisiaj można zauważyć, że ponownie panowie zakładają sukienki! Chociaż to wciąż widok kontrowersyjny.
Z mojej filozofii wynika, że my kobiety posiadamy WIELKĄ MOC. Mam zatem nadzieję, że równouprawnienie jest blisko, bliżej niż nam się wydaje. Nadchodzi nowa Era Piękna, zmienia się definicja kobiecości, powraca wzór współczesnej, wyzwolonej KOBIETY. WRACAMY Piękne, Mądre i Silne. Teraz w Erze Wodnika wszystko, co jest prawdą, a było przed nami ukryte, wypłynie. Nadchodzi czas matriarchalny.
Otrzepmy się ze wszystkich złych sytuacji i ludzi, którzy powodują w Nas niepokój. Przestańmy bać się tego, co było! A tym, co nadejdzie, się nie przejmujmy! Cieszmy się życiem… Wraz z Córką Jagodą jesteśmy w trakcie opracowania zbioru wskazówek, porad, przepisów, złotych myśli, odpowiednich, prostych ćwiczeń na wszelkie dolegliwości, np. jak prostym sposobem pobudzić ponownie nerw błędny. Jeśli słabo funkcjonuje — chorujemy. Medycyna przyszłości będzie opierać się na kontrolowaniu energii w naszym ciele. Obie jesteśmy kosmetyczkami i preferujemy wszystko to, co natura daje nam na własność. W tym swoistym poradniku znajdziecie informacje, jak przejść „drogę życia”, gdy doznaje się wiele złego i wszystko przeszkadza, rozprasza lub usidla, nie pozwalając w pełni „oddychać”. Znajdziecie tam również przepisy, z jakich surowców i jak wykonać maseczki, mydła, olejki. Być może uda nam się wydać ten poradnik do marca 2023 roku. Będzie to cenny dar dla każdej, szanującej się kobiety. Taki „przyjaciel” na każdy dzień i na zawsze. Poradnik będzie zatytułowany: „KOBIECOŚĆ SERCEM PISANA” — Kobiece kompendium wiedzy.
Flexi.pl: Czy współpraca międzypokoleniowa (w życiu zawodowym, społecznym, kulturalnym) jest możliwa?
Zofia Kalinowska: Tak, jest nie tyle możliwa, ale też konieczna. Zmiany pokoleniowe to proces, który jest ciągły. Dzisiejsze młode pokolenie nie zna innego świata. Starsze zaś pomimo doświadczeń życiowych, wojen, nabytych umiejętności, nie potrafi tak szybko odnaleźć się w obecnym świecie (Internet i nowa technologia). A my, kobiety z tego pokolenia, niestety nadal z tego powodu jesteśmy dyskryminowane. Moim zdaniem powinniśmy się integrować. Namawiam kobiety, które są „wyrzucane” z pracy lub nie zostały przyjęte, gdy pracodawca usłyszał, w jakim są wieku, na zdobywanie nowych kwalifikacji. Mogą u mnie nauczyć się wykonywać, np. masaż twarzy i dekoltu, specjalnie opracowany z myślą o płci pięknej, by pięknie i młodo wyglądać. To praca, która jest lekka i przyjemna dla obu stron. Zapewnia stały dochód. Innym sposobem jest zakładanie własnej działalności! Trzeba bezzwłocznie reanimować upadki, które narzuca nam życie. Gdy zaprzestaniemy implantować do serca złe emocje i podnosząc się, powodujemy, że wzrastają nasza samoocena i poczucie zadowolenia. Wiem, że to trudne, ale jest możliwe! W swoim życiu od najmłodszych lat liczę tylko na siebie. Wszystko usłyszysz o sobie od siebie. W kwestii współpracy pokoleń, to z moją najmłodszą Córką Jagodą zbudowałyśmy tandem pokoleniowy. Wspólnie tworzymy i uzupełniamy się umiejętnościami, które otrzymałyśmy w darze jako talenty. Często wspiera nas mój Syn Roland. Jagoda jest bardzo szanowana w swoim środowisku, dojrzała, pracowita i odpowiedzialna. Jest dobrym organizatorem, zdyscyplinowana w każdym projekcie, nad którym pracujemy. Ostatnio stworzyła dla mnie kolię bursztynową, którą założyłam do sesji zdjęciowej na potrzeby Flexi.pl.
Źródło: archiwum prywatne Zofii Kalinowskiej.
Oprócz tego, że jest kosmetyczką, Jej pasje to projektowanie, fotografia, astrologia (układa kosmogramy, by było nam łatwiej żyć). Mamy inne „charakterki”, ale staramy się unikać burz i wichrów, dbając o higienę umysłu.... Niebawem dołączymy do świata social mediów! Zapewne nas odszukacie pod nazwą: HOLISTYCZNA PRACOWNIA ARTYSTYCZNA „CUD” — C jak ciało, U jak umysł, D jak dusza. Będziemy tworzyć dla WAS niepowtarzalne, unikatowe i naszym zdaniem zadziwiające w swojej krasie „dzieła”. Ubierać wasze życie w szaty królewskie, wspierać i pomagać w każdym temacie. Aby mieć odwagę i zacząć wspólnie „ŻYĆ”. My, kobiety, mamy wiele do wniesienia, Nigdy nie jest za późno, by rozpocząć nowe przedsięwzięcie i się rozwijać. Pamiętajmy, że były przed nami kobiety, które miały Duszę na ramieniu i karabin. Choć były „zbudowane” z ran, jak część z nas, to posiadały odwagę i siłę. Bierzmy więc z nich przykład — to MY jesteśmy kobietami. Nikt inny!
Flexi.pl: „Jeśli możesz sobie coś wymarzyć, możesz to zrobić” — Walt Disney. A o czym marzy Zofia Kalinowska?
Zofia Kalinowska: Moje marzenia nie mają końca! Te niebosiężne plany życiowe staram się realizować krok po kroku. Nie wszystkie można jednak urzeczywistniać. Wskazuję najważniejsze:
- cieszyć się zdrowiem fizycznym i psychicznym do końca moich dni, by móc wspierać innych i pomagać drugiemu człowiekowi,
- wydać z Jagodą poradnik „Kobiecość Sercem Pisana” do marca 2023 r.,
- kolejne moje wielkie marzenie jest takie, aby dzieci, jak ich nauczycielko w przedszkolu, szkołach były edukowane na temat tzw. „złego dotyku”. Brak wsparcia prowadzi do tragedii. Wiele dzieci i dorosłych po takich doświadczeniach nie daje rady lub są wewnętrznie „wyjałowieni” i „martwi…”
- dokończyć moją autobiografię, którą tworzę od ponad roku (a tyle jest ważnych tematów).
PS.
Mam nadzieję, że uda mi się wydać tę autobiografię. W moim prawie siedemdziesięcioletnim życiu wydarzyło się nieskończenie wiele tragedii. Zapewne nie wszyscy będą czytać zapiski mojej historii, ale pragnę przekazać innym ludziom, choć odprysk koszmaru, który przeżyłam. Robię to z myślą, że to wyznanie może zmienić życie wielu cierpiących osób! Doświadczenie przemocy seksualnej, traumy osamotnienia w dzieciństwie i życiu dorosłym, doświadczenie bycia w trudnym związku małżeńskim — to wszystko mnie ukształtowało. Zawsze miałam w życiu „pod górkę”. [...] Ludzie rzucali mi pod nogi kamienie, bo kocham i kochałam prawdę, a ja z tych kamieni zbudowałam sobie solidne schody… Dzisiaj wiem, że trzeba mieć wielką odwagę, by opowiadać o traumie i przemocy seksualnej. Nie jesteśmy sami zanurzeni w tym, co przeżyliśmy czy przeżywamy. Uwierzcie mi, to może uratować życie niejednej osobie, bo „później” może już nie być…! To są lata doświadczeń!
Zofia Kalinowska
Flexi.pl: W takim razie życzymy spełnienia wszystkich tych marzeń i trzymamy kciuki, aby udało się wydać autobiografię, ponieważ może ona być ogromny wsparciem dla wielu ludzi! Dziękujemy za podzielenie się tak trudnymi doświadczeniami.
Dziękujemy za rozmowę!
Wywiad zrealizowany przez Flexi.pl – portal pracy i aktywności dla osób 50, 60, 70 i więcej plus
we współpracy z Serwisem Kobieta50plus.pl
*„Misją serwisu społecznościowego kobieta50plus.pl jest przeciwdziałanie dyskryminacji ze względu na wiek i płeć, przeciwstawienie się wykluczeniu społecznemu, odkłamanie stereotypów przypisanych dojrzałym kobietom, zmiana wizerunku kobiety przed i po pięćdziesiątce, propagowanie aktywnego stylu życia. Pokazujemy piękno i uroki życia przed i po pięćdziesiątce, nowe szanse pojawiające się wraz z dojrzałością. Aktywny styl życia jest w zasięgu ręki każdej dojrzałej kobiety. W naszym serwisie społecznościowym kobiety same tworzą najważniejsze dla siebie tematy i zagadnienia, wymieniają się doświadczeniem, zadają nurtujące je pytania, realizują się zawodowo i twórczo, spełniają swoje marzenia”.
* postacie i ich historie wymienione w wywiadzie pojawiają się na prośbę Rozmówczyni – Zofii Kalinowskiej.
Rozmowę z ramienia Flexi.pl przeprowadziła Adrianna Lewandowska, Social Media and Content Specialist.
Sprawdź też inne wywiady z cyklu „Kobiecość jest Flexi”!